Przekopałam już chyba całe forum, znalazłam parę podobnych przypadków, ale chciałabym się Was poradzić w swojej sprawie.
Otóż... Rozstałam się z facetem po 1,5 roku. Jakieś głupie kłótnie o nic, w końcu ja powiedziałam stop, ale po przemyśleniu chciałam dalej walczyć, a on stwierdził, że chyba jednak nie, że trzeba być konsekwentnym mimo iż rozpad naszego związku to jego największa porażka.
Ostatnio widzieliśmy się i zaczęliśmy rozmawiać normalnie, bez żółci, bez kłótni. Podaliśmy sobie ręce i stwierdziliśmy, że spróbujemy się zaprzyjaźnić. On twierdzi, że brakuje mu mnie, naszych rozmów i, że bardzo tej przyjaźni potrzebuje.
Problem w tym, że ja nie do końca chcę przyjaźni. Tzn chcę, ale poza tym chcę wrócić do tego co było. On twierdzi, że niewykluczone, że się zejdziemy, ale na razie chce być sam. Oboje też stwierdziliśmy, że nie chcemy innych związków, innych partnerów.
Niedługo mamy się spotkać na jakąś kawę czy ciacho. Plan jest taki: czerwona sukienka, uśmiech na twarzy i wszystkie elementy którymi kobiety kokietują mężczyzn. Ponieważ wiem, że jesteśmy w stanie prowadzić fajne rozmowy, śmiać się z głupot i w ogóle czujemy się dobrze w swoim towarzystwie to nie obawiam się tego spotkania.
Pomyślałam jednak, że może dopieszczę je feromonami. Myślę oczywiście o Pheromaxie.
Co chcę osiągnąć? To, żeby on znowu zobaczył we mnie prawdziwą kobietę, żeby to spotkanie było dla niego tak przyjemne, żeby chciał ich więcej. W konsekwencji aż do powrotu.
Co o tym myślicie? Jakie moglibyście mieć dla mnie rady?
Będę wdzięczna za każdą odpowiedź