Naturalny poziom feromonów a sex/zmęczenie/itp

[jones]

Już nieraz spotkałem się z wypowiedziami, że idąc np. do klubu można stosować większą dawkę feromonów, ponieważ kiepsko się tam je wyczuwa (czy z jeszcze innych powodów). Mam tylko wrażenie, że ciągle jest zakładane iż człowiek produkuje ciągle taką samą ilość i konfiguracje własnych feromonów. W tym uproszczonym wypadku dodajemy do tej "stałej" odpowiednią ilość syntetycznych feromonów w zależności od okoliczności. A czy przypadkiem nie jest tak (przyznaje, że niewiele na ten temat jeszcze wiem), że gdy np. człowiek jest mocno naładowany seksualnie (ma po prostu ostrą chcicę ), to czy w tym momencie nie produkuje więcej własnego Androstenonu? I analogicznie - jest wypompowany po całej nocy i w tym momencie ma duże braki tego feromonu i powinno się go używać więcej? To trochę komplikowałoby sytuację, bo w tym momencie mamy już więcej "zmiennych".

[mag]

Uściślając, dwie zmienne: brak lub nadmiar. Skoro nie ma testów na ilość feromonów "we krwi" cóż, pozostaje na własną odpowiedzialność pomóc przeznaczeniu.

[ferum]

Zgadza się, gdy człowiek jest pobudzony seksualnie wytwarza więcej naturalnych feromonów, jednak jest jeszcze druga strona medalu.

 

Gdy masz na sobie feromony syntetyczne, stajesz się bardziej pobudzony seksualnie, co sprawia, że Twoje ciało zaczyna wydzielać własne feromony. Następuje pewnego rodzaju sprzężenie zwrotne.

 

Zgodzę się, że w sytuacji gdy czujemy się niepewnie, warto jest zastosować feromony, aby poprawić swoje nastawienie. Gdy zastosujesz feromony w sytuacji, gdy jesteś pewny siebie i czujesz się naprawdę dobrze, one sprawią, że poczujesz się jeszcze lepiej, czasami wręcz euforycznie. Niesamowite uczucie.

[mag]

Z trzeciej strony medalu, organizm potrafi wyhamowywać własną produkcję dostając substytut z "zewnątrz". Oczywiście mowa o stosunkowo długich czasookresach.

[ali]

A skąd to wiesz? Masz może link do tego eksperymentu?